sobota, 31 października 2015

Prolog



    "Żałoba to piękna kobieta ubrana w czerń, która niczym się nie różni od staruszki w ten sam kolor przyozdobionej. W tym czasie wszyscy jesteśmy tacy sami."
    Anastasia Tristis




     Przeszłam przez starą, zardzewiałą bramę. Jej skrzypienie zawsze przypomina mi o tym, że wchodzę właśnie do innego, spokojniejszego świata. Może to dla niektórych dziwne, że ciężkie, kamienne anioły ze smutnymi twarzami napełniają mnie poczuciem bezpieczeństwa i spokoju.
     Westchnęłam cicho i w ciemności ruszyłam dobrze mi znaną drogą. Przychodzę tutaj od dnia, w którym moje życie wywróciło się do góry nogami. Ten jeden grób, nad którym pochylają się trzy anioły: Gabriel, Rafał i Michał, ma dla mnie szczególne znaczenie. Kilka metrów  w głąb ziemi pod pomnikiem znajduje się trumna, w której spoczywa mój jedyny brat. 
     Usiadłam na ławeczce przed jego grobem, ocierając grzbietem dłoni spływające po moich policzkach łzy. Za każdym razem, gdy tylko zajmę to miejsce, płaczę. Jednak mnie to nie dziwi. W końcu to normalny odruch, ale po za tym jednym przypadkiem, nigdy nie płaczę. Staram się ukrywać moje prawdziwe emocje pod maską młodej, pięknej i uległej kobiety, ale nie zawsze mi to wychodzi. Czasami za bardzo się denerwuję i wybucham. Dlatego nie mam przyjaciół i wszyscy uważają mnie za dziwoląga. Dama nie powinna się tak zachowywać. 
- Co tu panienka robi sama? - usłyszałam za sobą pytanie. Odwróciłam się gwałtownie, kładąc rękę na lewej piersi i patrząc się prosto w roześmiane, zielone oczy wysokiego mężczyzny. Stoi dumnie naprzeciwko mnie w długim, ciemnym płaszczu i cylindrze. W ręku trzyma czarną, drewnianą laskę, której czubek przedstawia posrebrzaną głowę lwa. Arystokrata. 
- Odwiedzam rodzinę, sir - odpowiedziałam cicho, wstając. Poprawiłam granatową pelerynę na ramionach, bo jest chłodno, a ona ciągle się zsuwa. 
- O tej porze? Ktoś mógłby panience zrobić krzywdę. Chodźmy, odprowadzę, panienkę- powiedział z szarmanckim uśmiechem, a ja spojrzałam się na niego niepewnie. Czy mogę mu zaufać?
- Skąd mam wiedzieć, że pan mi owej krzywdy nie zrobi? 
- Gdybym chciał panience wyrządzić krzywdę, już bym to zrobił i nie proponowałbym swojego towarzystwa w drodze powrotnej. A zresztą, czy ma panienka inne wyjście niż mi zaufać? - ma rację. Złapałam jego wyciągnięte ramię i ruszyliśmy w stronę wyjścia z cmentarza.

 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Hope Land of Grafic